Niepewność na rynkach (rozmowa z red. Arturem Kowalskim) (maj 2022)
by
Paweł Śliwiński
in Polska gospodarka
- Pierwszy kwartał tego roku i ostatni poprzedniego roku to wzrost gospodarczy aż 7-8 proc. r/r. Czy spowolnienie gospodarcze w następnych miesiącach to coś nieuchronnego?
Polska gospodarka będzie się dalej rozwijać z prędkością, którą będą nam zazdrościć w wielu europejskich stolicach, jednak tempo z 2022 roku jest nie do utrzymania. Pamiętajmy, że w 2021 roku odbudowywaliśmy gospodarkę pocovidowej recesji. Startowaliśmy z niskiego poziomu, bo w 2020 roku zobaczyliśmy nie widziany przez lata spadek PKB w naszym kraju. Warto podkreślić, że w pandemii polska gospodarka poradziła sobie najlepiej spośród dużych gospodarek europejskich, ale i tak zobaczyliśmy wówczas spadek PKB o 2,5%. W 2021 roku przyszło pozytywne odbicie. W 2022 roku nie ma już efektu niskiej bazy, zapasy zmniejszone w 2020 zostały odbudowane rok później, a do tego bieżący rok przyniósł w skali globalnej wydarzenia, które stanowią zagrożenia nie tylko dla polskiej, ale też i światowej gospodarki.
- Z czego wynikają największe zagrożenia dla wzrostu polskiej gospodarki?
Ten rok obfituje w tzw. „Czarne Łabędzie”, Pojęcie to spopularyzował pisarz Nicholas Nassim Talleb i dotyczy ono zdarzeń nieprzewidywalnych, które wywierają drastyczny wpływ na rzeczywistość. Jednym z nich jest wojna na Ukrainie i jej wpływ na drożejące surowce, czy na spowolnienie gospodarcze u naszych partnerów handlowych (strefa euro, w tym Niemcy – nasz największy partner gospodarczy). Innym, powrót pandemii w Chinach i polityka „zerowej tolerancji” dla COVID-19 w tym kraju. Oznacza to braki na światowych rynkach niektórych towarów, czy podzespołów produkowanych w Chinach, a w konsekwencji wzrost ich cen i wydłużenie terminów dostaw. Pamiętajmy też o inflacji. Wysoka inflacja grozi pojawieniem się spirali cenowo-płacowej. Ceny rosną. Jeżeli nie da się utrzymać płac w ryzach, to jeszcze bardziej wzrosną koszty w firmach, które będą musiały z kolei zwiększać ceny produktów, żeby zachować rentowność. Taką samonapędzającą się spiralę trudno jest opanować. Zatrzymanie inflacji jest dzisiaj wyzwaniem, szczególnie że duży wpływ na nią mają ceny importowanych towarów, w tym surowców. A na nie, ani Narodowy Bank Polski ani rząd nie mają wpływu.
- Jak silna jest polska gospodarka, by poradzić sobie z tymi zagrożeniami?
Niepewność generuje ryzyka, ale też i szanse. Polska gospodarka jest gospodarką zdywersyfikowaną, z dużym popytem wewnętrznym. To, że występują problemy w światowych łańcuchach dostaw powoduje, że wiele koncernów międzynarodowych postanawia je skrócić, czyli ulokować swoją produkcję geograficznie bliżej, np. w Polsce. Polska gospodarka w 2020 roku, a więc w szczycie pandemii, potrafiła przyciągnąć inwestorów zagranicznych na kwotę wyższą niż w 2019 roku. W 2020 roku zainwestowali oni w naszym kraju 17,4 mld dolarów, a w 2021 rekordową w historii Polski kwotę 33,1 mld dolarów. W sytuacjach kryzysowych z reguły sprzyja też nam osłabiająca się złotówka pozwalająca utrzymać konkurencyjność cenową naszego handlu zagranicznym mimo wyższej, niż u naszych głównych partnerów handlowych, inflacji. Żeby dobrze funkcjonowała gospodarka to poza wyprodukowaniem towarów musi znaleźć się na nie popyt. Popyt z zagranicy na produkowane w Polsce towary rośnie Około 20% wzrost eksportu rok do roku robi wrażenie, niestety drożyzna osłabia możliwości zakupowe Polaków. Widać to w polskim bilansie płatniczym, w którym – na skutek przede wszystkim wyższych cen surowców – import przewyższa eksport. Wkład konsumpcji zagranicznej w polskim PKB jest więc negatywny. Tę lukę stara się zapełnić rząd. Z punktu widzenia budżetu państwa rosnące ceny to większe wpływy z podatków i możliwości zwiększenia wydatków publicznych. Tym bardziej, ze na skutek rosnącego realnie, a przede wszystkim nominalnie, PKB poprawiają się nasze wskaźniki zadłużenia. Dodatni wpływ na konsumpcję ma też napływ uchodźców z Ukrainy, aczkolwiek trzeba tez pamiętać, że pomoc naszym sąsiadom obciąża też nasz budżet.
- Jak te wszystkie okoliczności wpływają na inwestycje w gospodarce?
Drożejące ceny półproduktów, paliw i innych surowców, a także pojawiająca się presja płacowa mają niestety negatywny wpływ na inwestycje. Dotyczy to w dużej mierze krajowych firm, które wobec droższego pieniądza i niepewności co do przyszłości ograniczają, a nawet wstrzymują inwestycje. Bez nich trudno jest konkurować nie tylko za granicą, ale też w kraju z firmami zagranicznymi, które pożyczać mogą przy dużo niższych stopach procentowych u siebie. A te, na co wszystko wskazuje, będą dalej rosły.
Wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej to niższe zyski i niepewność, co do ich kształtowania w przyszłości. Pamiętajmy, że podstawowy cel firmy to przetrwać. W sytuacjach kryzysowych firmy dbają o płynność, a więc mniej inwestują, a więcej gotówki zostawiają na czarną godziną. Dotyczy to nie tylko firm, ale też osób fizycznych.
- Czy istotną barierą dla inwestycji mogą być rekordowo wysokie ceny materiałów budowlanych?
Tak. Widzimy to chociażby na przykładzie naszych jednostek samorządowych. Rosnące ceny i niepewność związana m.in. z wojną na Ukrainie powodują, że samorządy unieważniają wiele przetargów na inwestycje lokalne. Budżety tych jednostek nie uwzględniały tych zdarzeń. Wysokie ceny to nie tylko problem samorządowców, problem mają indywidualni inwestorzy z dokończeniem budów domów. Do tego dochodzą wyższe raty kredytów i obniżenie zdolności kredytowej. Nie zapominajmy też o przedsiębiorstwach, które nie są w stanie realizować inwestycji na warunkach, które jeszcze rok temu, gdy podpisywały umowy na wykonawstwo, wydawały się im bardzo atrakcyjne.
- Od czego będzie zależeć powstrzymanie dalszego wzrostu inflacji w Polsce/w Europie, co będzie taką oznaką tego, że fala wzrostu inflacji opada?
Obecna inflacja zależy w przeważającej mierze od czynników zewnętrznych, głównie wzrostu cen surowców. Niepewność związana z agresją Rosji na Ukrainę i pojawieniem się pandemii w Chinach potęguje niepewność i braki na rynku. Wygaszenie konfliktu na Ukrainie (lub niestety jego spowszechnienie) i uspokojenie sytuacji w Chinach powinno zatrzymać wzrosty surowców i półproduktów w świecie. Niestety historia pokazuje, że ceny surowców najczęściej spadają dopiero, gdy przychodzi spowolnienie na świecie. Tak było w 2007 roku, gdy dopiero kryzys globalny zdusił ceny i inflację, czy podczas kryzysu zadłużeniowego w Europie. Nawet, gdyby tak było, to trzeba mieć nadzieję, że polska gospodarka będzie dalej odporna na tego typu wstrząsy.
- Kiedy wzrost cen się zatrzyma?
Na to pytanie nikt niestety nie zna odpowiedzi. W ubiegłym roku zakładano, że szok cenowy minie pod koniec tego roku, ale nikt nie zakładał pojawienia się nowych szoków gospodarczych. Wojna, szalejące ceny surowców i wywołana nimi inflacja, czy problemy w Chinach spowodowały, że ubiegłoroczne prognozy stały się nieaktualne. Możemy mieć tylko nadzieję, że szoki gospodarcze z czasem będą się wygaszać i świat powoli zacznie powracać do normalności. Jednak trzeba mieć na uwadze, że z gospodarką jest jak ze zdrowiem. Z reguły, pogorszyć je jest stosunkowo łatwo, powrót do zdrowia zabiera jednak więcej czasu i jest niestety kosztowny.