Co słychać w gospodarce (marzec 2021)

by Paweł Śliwiński in Polska gospodarka

Aktualnie dociera do nas coraz więcej informacji statystycznych na temat stanu naszej gospodarki na początku 2021 roku. Kiedy analizujemy gospodarkę, oczy swe kierujemy przede wszystkim na kilka podstawowych wskaźników. Zmiany produkcji, wyrażone realnymi zmianami PKB (produkt krajowy brutto), mówią nam o rozwoju gospodarki. Według wstępnych szacunków PKB Polski w 2020 roku zmniejszył się o 2,8% głównie w wyniku mniejszych zakupów Polaków oraz mniejszych inwestycji produkujących w Polsce firm. Mimo trudnej sytuacji w innych krajach, udało nam się jednak dużo więcej niż dotychczas sprzedać towarów i usług zagranicę. Rosnąca konkurencyjność produkowanych w Polsce dóbr pozwoliła w wielu przypadkach produkującym w Polsce polskim i zagranicznym firmom na uzupełnienie spadającego popytu popytem zagranicznym. Duża tu rola polskiej polityki kursowej, która prowadzona była w kierunku niedopuszczenia do umocnienia złotego, co mogłoby pogorszyć konkurencyjność cenową polskiego handlu zagranicznego. Pierwszy spadek PKB w Polsce od pamiętnej terapii szokowej, która towarzyszyła na początku lat 90-tych transformacji naszej gospodarki z gospodarki nakazowo-rozdzielczej do rynkowej jej formy, jest jednak dużo mniejszy niż w przypadku wielu krajów Unii Europejskiej, w szczególności południowych krajów strefy euro. Według ostatniego raportu Komisji Europejskiej dotyczącego prognoz ekonomicznych na 2021 rok na ścieżkę wzrostu powinniśmy powrócić już w 2021 roku. Komisja zakłada negatywny wpływ kolejnych obostrzeń na naszą gospodarkę w pierwszych miesiącach 2021 roku w związku z III falą epidemii koronawirusa. Jednak wraz ze zwiększaniem się liczby zaszczepionych rodaków należy spodziewać się stopniowego zmniejszania obostrzeń, wzrostu konsumpcji gospodarstw domowych, inwestycji oraz uzupełniania zapasów przez przedsiębiorstwa i w konsekwencji wzrostu gospodarczego w skali 3,1% w 2021 i powyżej 5% w 2022 roku. Wzrostowi sprzyjać powinny również wydatki publiczne, a w szczególności inwestycje infrastrukturalne realizowane przez państwo. Kolejną informacją, która dużo mówi o stanie gospodarki, jest wysokość bezrobocia. Wyniosło ono w styczniu 6,5% na podstawie danych z Urzędów Pracy, jednak faktycznie szukających pracy i nie mogących jej znaleźć jest 3,3% ludności aktywnej zawodowo. Jest to cyfra, która szczególnie w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej, wygląda bardzo dobrze. Średnia unijna to bowiem 7,5%, a dla strefy euro 8,3%. Ten dobry wynik wzmacnia rosnąca mimo pandemii od połowy 2020 roku liczba pracujących w gospodarce. Rynek pracy w Polsce nie jest jednak tak sielankowy, jak pokazują to liczby. Niepewność budzi zachowanie się firm, które skorzystały z subwencji za obietnicę niezwalniania swoich pracowników, gdy skończą się im stosowne umowy z rządem. Niebezpieczeństwo na rynku pracy związane jest też z kondycją lokali gastronomicznych, które ucierpiały bardzo podczas pandemii. Ocenia się bowiem, że nawet kilkanaście tysięcy takich miejsc zagrożonych może być likwidacją, co skutkować może poszukiwaniem pracy przez nawet ponad 200 tysięcy pracowników. Zakładać należy jednak w wariancie bazowym, że przy wsparciu tego sektora przez rząd w ramach ostatniej tarczy oraz wraz z luzowaniem obostrzeń, które będzie miało miejsce w momencie ustępowania trzeciej fali epidemii i wobec coraz większego poziomu wyszczepienia ludności, sektor ten odżyje. Miejmy nadzieję, że podobnie jak przyroda na wiosnę. W mediach, szczególnie tych nieprzychylnych rządowi, tematem dyżurnym pozostaje inflacja. Ponieważ istnieje wiele jej wskaźników, często można je dobierać w zależności od tego, jaki się chce osiągnąć cel. Najpopularniejszą miarą inflacji jest indeks wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (tzw. CPI). Jest to krajowa miara inflacji dostosowana do specyfiki zakupów przez konsumentów w danym kraju. W Polsce w styczniu wyniosła ona 2,7% i mieści się w granicach celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego, który wynosi 2,5% z możliwością odchylenia w górę do 3,5% lub w dół do 1,5%. Patrząc na inflację warto zwrócić uwagę na znaczny wzrost cen administracyjnych, w szczególności energii, w tym prądu, oraz wywozu śmieci. Należy zakładać, że w 2021 roku wpływ tych czynników będzie mniejszy i dynamika cen się nie zwiększy tak bardzo.  Ogólny spadek inflacji w Polsce w tym roku przewidują też ekonomiści Komisji Europejskiej, którzy zauważają, że inflacja liczona taką samą metodą jak w innych krajach unijnych w 2020 roku była najwyższą w Europie i wyniosła 3,7%. Pamiętajmy jednak, że gospodarka to nie zawody polegające na tym, że wygrywają ci, co mają jak najniższą inflację. Gdyby tak było, to cała Europa zazdrościć powinna Grecji deflacji. Poziom cen w tym kraju obniżył się o 2,4%, ale oczekuje się przy tym spadku PKB prawie o 10% w 2020 roku. Na szczęście jesteśmy krajem na ścieżce wzrostu gospodarczego i, co naturalne, należy liczyć się w takiej sytuacji z szybszym wzrostem cen w stosunku do wolniej rozwijających się krajów. Tym bardziej, że generalnie wciąż ceny większości towarów i usług są w Polsce na niższym poziomie niż w bogatych krajach europejskich. Wobec konieczności wspierania gospodarki w trudnym czasie pandemii pogorszyły się  wskaźniki dotyczące stan finansów publicznych i długu publicznego. Na koniec 2020 roku zadłużenie skarbu państwa wyniosło prawie 1100 mld złotych i było wyższe o około 125 mld złotych w porównaniu z końcem 2019 roku. Wzrost długu w dużej mierze związany jest z deficytem budżetu państwa w 2020, który według szacunków wyniósł 85 mld złotych. Większe wydatki państwa niż wpływy do jego budżetu wynikały przede wszystkim ze wsparcia polskiej gospodarki w czasie pandemii. Co ciekawe, mimo realnego spadku PKB oraz korzystnych dla wielu podatników zmian (obniżenie PIT czy CIT dla części podatników), wpływy z podatków w 2020 roku były wyższe niż w 2019 roku. Przyczyniła się do tego wysoka ściągalność podatków, ale też inflacja. Wzrost cen zrekompensował realny spadek PKB pozostawiając go najprawdopodobniej na podobnym nominalnym poziomie jak w 2019 roku. Wzrost zadłużenia ma również odzwierciedlenie w stanie środków pieniężnych na rachunkach Skarbu Państwa, na których znajduje się aktualnie 115 mld złotych do dyspozycji. Płynność finansowa państwa cieszy, tym bardziej, że trzeba było w ostatnim czasie ponownie sięgnąć po pieniądze na ratowanie polskich firm. Na stabilność finansów publicznych wskazują największe międzynarodowe agencje ratingowe, które bazując na analizie ryzyka ekonomicznego, politycznego i społecznego utrzymały w 2020 roku poziomy wiarygodności kredytowej Polski na najwyższych historycznie poziomach. W ostatnich tygodniach stabilność makroekonomiczną Polski zauważyła również Komisja Europejska w swoim raporcie dotyczącym analizy stabilności finansowej poszczególnych krajów unijnych. Polska jako jedyna w zestawieniu wskaźników zadłużenia i stabilności finansowej ma je wszystkie ocenione na bezpiecznym poziomie. Warto w tym miejscu wskazać na stabilizującą w gospodarce rolę Narodowego Banku Polskiego, który de facto wspomaga finanse publiczne skupując papiery wartościowe emitowane przez Skarb Państwa. W 2020 roku zakupił od instytucji finansowych obligacje sektora publicznego na kwotę ponad 100 mld złotych. W ten sposób NBP stoi nie tylko na straży polskiej złotówki dbając o realizację celu inflacyjnego poprzez m.in. prowadzoną politykę stóp procentowych, ale również czuje się odpowiedzialny za stabilność finansów publicznych, a także za podtrzymywanie konkurencyjności cenowej polskiego handlu zagranicznego prowadząc politykę kursową wspierającą krajowych producentów. Mimo wielu obostrzeń w związku z pandemią  eksport bije kolejne historyczne rekordy a nasz kraj w 2020 roku zanotował rekordową nadwyżkę w handlu zagranicznym. W przypadku obrotu towarami wyniosła ona 12 mld euro, a w przypadku usług było to aż 24 mld euro na plusie. W rezultacie 2020 rok jest też historycznie rekordowy, jeżeli chodzi o saldo obrotów bieżących obejmujących nie tylko handel zagraniczny, ale też m.in. spłatę odsetek od długu zagranicznego i zyski inwestorów zagranicznych operujących w Polsce. Nie tylko po raz drugi od 1995 roku jesteśmy na plusie (pierwszy raz zdarzyła się taka sytuacja w 2019 roku), ale ponad 18 mld euro nadwyżki powinno przełożyć się na poprawę międzynarodowej pozycji inwestycyjnej netto Polski. Wszystko to,  wraz ze zwiększającymi się rezerwami walutowymi NBP, których wysokość na koniec stycznia 2021 roku wyniosła 130 mld euro, wpływa na zwiększenie naszej stabilności na rynku międzynarodowym. Musi być ona stale monitorowana wobec ponad 300 mld euro naszego zadłużenia zagranicznego, z czego około 100 mld euro przypada na sektor rządowy.  

Wdrożenie: nowe-logo