Ukraińcy w Polsce (marzec 2022)
by
Paweł Śliwiński
in Polska gospodarka
Niezwykła solidarność
Brutalna wojna na Ukrainie powoduje, że już ponad 2 mln obywateli Ukrainy przekroczyło granicę naszego kraju. A będzie ich coraz więcej. Część z nich uda się do innych krajów, ale większość zagości w Polsce. Mężczyźni bronią swojej ojczyzny. Większość uchodźców to kobiety i dzieci. Dzisiaj największym wyzwaniem jest zapewnienie im bezpiecznego miejsca, co udaje się osiągnąć dzięki niezwykłemu na taką skalę odruchowi solidarności w polskim społeczeństwie. Niezwykłą pracę wykonują też władze, zarówno te na szczeblu ogólnokrajowym, jak i samorządowym. Bez wojska, w tym wojsk obrony terytorialnej, policji, straży pożarnej, straży granicznej, czy służby zdrowia (a to nie wszystkie przecież jednostki podlegające rządowi, czy jednostkom samorządu terytorialnego, które pomagają uchodźcom) nie dałoby się zażegnać kryzysowi humanitarnemu na naszej granicy. Mógłby on przecież się pojawić, jak chociażby w wyniku wojny w Syrii, gdyby nie dobra organizacja pomocy i otwarte serca całego społeczeństwa.
Logistyka pierwszych tygodni stanowi wyzwanie dla całego kraju. W krótkim czasie udało się niezwykle dużo zrobić, ale trzeba pamiętać, że wyniszczająca wojna może potrwać dłużej. Pomagać jak najbardziej należy, ale w dłuższej perspektywie trzeba umożliwić uchodźcom podjęcie pracy, tak ażeby mogli oni na swe utrzymanie zarobić.
Ukraińscy pracownicy w Polsce
Po 2014 roku do pracy w Polsce przyjeżdżali z Ukrainy w dużej mierze mężczyźni. Zagrabienie Krymu oraz wojna w Donbasie spowodowały zapaść gospodarczą Ukrainy. Zrujnowany obszar przemysłowy kraju, zablokowanie handlu z Rosją, ograniczony napływ inwestycji zagranicznych, czy niepewna hrywna przyczyniły się do ogromnego spadku PKB w latach 2014-2015. Skumulowany spadek gospodarki w tym czasie wyniósł 16,5%. Statystyki pokazują, że na początku Ukraińcy wykonywali najczęściej proste prace fizyczne, czy prace sezonowe, ale z czasem pojawiało się coraz więcej robotników i rzemieślników wykwalifikowanych i ich znaczenie rosło w niektórych sektorach było bardzo duże. Szacuje się, że około 60% pracowników w budownictwie pochodziło z Ukrainy. Przykładowo, w Polsce pracowało też ponad 100 tysięcy kierowców z tego kraju. Na studiach coraz więcej pojawiało się studentów zza wschodniej granicy, z których część – dobrze wykształconych i znających dobrze język – pozostawało w Polsce. Legalnie zatrudnionych i płacących składki ZUS przed wybuchem wojny było około 550 tys. Ukraińców. Zakładając, że pracowników niepłacących składek, czyli pracujących na czarno, mogło być nawet dwa razy tyle, to można zakładać, że w Polsce pracowało około 1,5 mln Ukraińców. Co ważne, większość pozostawiała na wschodzie swoje rodziny. Świadczy o tym chociażby fakt, że około 60% Ukraińców wysyłało pieniądze swoim rodzinom. Średnio było to ponad 8 tys. złotych rocznie, łączne transfery pieniężne na Ukrainę wynosiły w ostatnich latach kilkanaście mld złotych. Dzięki powszechnej akceptacji bliskich nam kulturowo pracowników ze wschodu, dobrej ich orientacji w Polsce i nawiązanym znajomościom oraz wspomnianej na wstępie naszej szczególnej solidarności z narodem ukraińskim, która pojawiła się po agresji Rosji na ten kraj, dla wielu z nich naturalnym było to, że właśnie Polska stała się miejscem ucieczki przed okrucieństwem wojny.
Niedobory pracowników
Przysłowiowym szczęściem w nieszczęściu jest to, że Polska gospodarka rozwija się w bardzo szybkim tempie. Bezrobocie jest jedno z najniższych w Europie, a firmy poszukają osób do pracy. W lutym każdego dnia na internetowych portalach rekrutacyjnych poszukuje się ponad 600 tys. pracowników. Biorąc pod uwagę, że pracowników szuka się też poza internetem, braki na rynku pracy i zapotrzebowanie na pracowników są jeszcze większe.
Szybki rozwój niektórych sektorów gospodarki powoduje, że poszukuje się kierowców, sprzedawców (w tym kasjerów), pracowników hoteli i gastronomi, osób sprzątających, czy pracowników produkcyjnych. Co ważne, praca jest zarówno tam, gdzie nie zawsze wymagane jest specjalne wykształcenie (prace sezonowe, jak zbieranie owoców czy ogrodnictwo, gastronomia, czy sprzątanie), ale również w tych miejscach, gdzie potrzeba wykwalifikowanych pracowników (np. praca w transporcie, czy w budownictwie), jak i specjalistów (np. programistów czy lekarzy).
Miejsca pracy dla kobiet
Czytając suche liczby, wygląda na to, że miejsca pracy dla uchodźców powinny się znaleźć. Obecna sytuacja jest jednak specyficzna. Większość uchodźców to kobiety z dziećmi. I tu rodzi się kilka problemów. Wiele z poszukiwanych przez pracodawców ofert to oferty skierowane do mężczyzn, szczególnie tam gdzie pracownicy z Ukrainy powrócili bronić swojej ojczyzny i swoich rodzin. W szczególności dotyczy to budownictwa, gdzie już wiele firm zaczyna mieć problemy z terminowym zakończeniem realizowanych umów, czy transportu. Ocenia się, że już nawet ponad 30 tys. kierowców z Ukrainy opuściło Polskę.
Wiele osób, które przy były do Polski, to kobiety z dziećmi. Ażeby mogły one pracować, to poza dachem nad głową, musi być możliwość włączenia ich do systemu edukacji szkolnej i opieki przedszkolnej. Zapewnienie takiej pomocy będzie stanowiło duże wyzwanie dla państwa , a w szczególności dla jednostek samorządu terytorialnego. Przykładowo, w wielu przedszkolach brakowało miejsc nawet przed napływem uchodźców. Szybkie włączenie dzieci z Ukrainy do polskiego systemu edukacji będzie wymagało dodatkowych zajęć z naciskiem na naukę języka polskiego. Należy liczyć się ze zwiększeniem liczby dzieci w poszczególnych klasach w placówkach oświatowych.
Rozwiązanie wskazanych powyżej problemów pomoże kobitom szukać pracy. A praca dla kobiet jest. Polskie firmy spożywcze, odzieżowe czy niektóre produkcyjne (jak np. produkcja środków higieny) w związku z konfliktem za wschodnią granicą mają zwiększone zamówienia. Na personel pomocniczy czekają szpitale, centra logistyczne i handel szukają sprzedawców, zarówno e-commerce, jak i tych tradycyjnych, firmy sprzątające także mają niedobory pracowników. Niedługo ruszy sezon turystyczny oraz prace sezonowe w ogrodnictwie i w rolnictwie. Duża część uchodźców to dobrze wykształcone osoby z dużym doświadczeniem zawodowym. Niestety, ale należy się liczyć z tym że większość będzie pracowała poniżej swoich kompetencji. Dużą barierę będzie stanowić nieznajomość języka polskiego, naszych realiów (np. prawnych), czy konieczność nostryfikacji dyplomów (np. lekarze). Trzeba też mieć świadomość, że najwięcej wakatów na polskim rynku pracy dotyczy pracowników niższego szczebla. Jest to typowe zjawisko dla emigracji, znane chociażby Polakom pracującym z reguły poniżej swojego wykształcenia w Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech.
Szanse i zagrożenia
Pracownicy z Ukrainy uzupełniają niedobory w różnych sektorach polskiej gospodarki. Wykonują też prace, których nie chcą podejmować się Polacy. Deficyt rodzimych pracowników występuje szczególnie w tych regionach, które najszybciej się rozwijają. Ocenia się (raport NBP), że napływ pracowników z Ukrainy przyczynia się w każdym roku do wzrostu gospodarki Polski o około 0,5%. Dużo zatrudnionych w Polsce emigrantów zatrudnionych jest „na czarno”. Ale też duża ich rzesza (ponad 500 tysięcy) płaci składki społeczne – dofinansowując nasz system emerytalny oraz płaci wpływające do budżetu państwa podatki.
Nagłe zwiększenie się liczby osób z Ukrainy w naszym kraju to nie tylko wyzwanie dla rządzących oraz całego społeczeństwa. Trzeba się liczyć z dość istotnymi zmianami, które z jednej strony będą stwarzały nowe szanse dla gospodarki, ale też mogą przyczynić się do wystąpienia pewnych czasowych zakłóceń.
Jedną z nich jest konieczność wydatkowania większych pieniędzy z budżetu na finansowanie pobytu uchodźców w Polsce. Pomoc bliźnim w potrzebie jest naturalnym prawem i obowiązkiem drugiego człowieka, gdzie aspekty ekonomiczne są z reguły na dalszym planie, ale przy tak masowym exodusie ludności, obciążenie budżetu będzie spore. Celem strategicznym rządzących jest zaangażowanie społeczności międzynarodowej, przede wszystkim Unii Europejskiej, w pomocy finansowej naszemu krajowi nakierowanej na pomoc uchodźcom. Jeśli to się uda na skalę na jaką zasługujemy, to problem finansowy możemy przekuć w możliwość wsparcia naszego wzrostu gospodarczego. A on będzie niezbędny, ażeby rynek pracy wchłonął nowych pracowników. Chodzi bowiem o to, ażeby uchodźcy nie zastępowali polskich pracowników i nie stanowili realnej dla nich konkurencji. To nad czym decydenci od wielu lat pracują, to wzrost gospodarczy umożliwiający zwiększenia podaży pracy. Historia uczy (przywołuję tutaj np. książkę Johna Steinbecka „Grona gniewu” o rolnikach uchodzących ze niszczonych suszą stanów do Kalifornii), że łatwo przejść od entuzjazmu i chęci pomocy do zobojętnienia, czy nawet wrogości do uchodźców w przypadku załamania gospodarzącego i konkurowania o pracę, której brakuje na rynku.
Wcześniej czy później wojna się skończy i przyjdzie Ukraińcom odbudować swój kraj. Mam nadzieję, że będzie miało to miejsce jak najszybciej i że odbędzie się ona z naszą pomocą. Potrzebny jest plan odbudowy dla Ukrainy ze strony Europy oraz innych zachodnich krajów, o co apeluje i zabiega premier Morawiecki. Zakończenie wojny i odbudowa zniszczonego kraju spowoduje, że część uchodźców powróci do swego kraju, a polskie firmy będą miały możliwość wzięcia udziału w odbudowie Ukrainy.